Zatem, owocnej lektury!
Carpe Noctrum

Sarmacki utwór Jacka Kowalskiego

sobota, 14 marca 2009

Obraz sarmatyzmu w utworach Wacława Potockiego

Wacław Potocki
http://www.klubgorliczan.pl/slawne_postacie/potocki_waclaw.jpg







Wacław Potocki to jeden z najwybitniejszych i najbardziej płodnych pisarzy polskiego Baroku. Nazywany poetą samotnym, większość życia spędził w rodzinnym majątku, gdzie oddawał się pisarstwu naznaczonemu krytyką szlacheckiego społeczeństwa siedemnastowiecznej Polski.


„Nierządem Polska stoi”

Nierządem, powiedział ktoś dawno, Polska stoi;
Gdyby dziś pojźrał z grobu po ojczyźnie swojej,
Zawołałby co garła: Wracam znowu, skądem,
Żebym tak srogim z Polską nie ginął nierządem!
Co rok to nowe prawa i konstytucyje,
Ale właśnie w tej wadze jako minucyje:
Póty leżą na stole, póty nam się zdadzą,
Póki astrologowie inszych nie wydadzą,
Dalej w kąt albo małym dzieciom dla zabawy —
Założyłby naszymi Sukiennice prawy.
Nikt nie słucha, żaden się nie ogląda na nie,
Szlachta tylko uboga i biedni ziemianie,
Którzy się na dziesiątej opierają części,
I to ledwie, tak inszy stan Polskę zagęści.
Mądry, możny albo kto dostąpił honoru,
Księstwa, grabstwa — ten wolen; niechajże poboru
Szlachcic który nie odda — zaraz mu po szląsku
Pozwy, egzekucyje ślą na onym kąsku,
Że niejeden, niestetyż, z serdecznym dziś płaczem
Z dziatkami cudze kąty pociera tuła

„Nierządem Polska stoi” – jest to utwór wymierzony przeciwko bałaganowi prawnemu, uciskowi biedniejszej szlachty i niesprawiedliwości. Utwór przedstawia sytuację polityczną w Polsce w okresie demokracji szlacheckiej. Ukazuje zgubne rządy arystokracji, które prowadzą do osłabienia państwa oraz dysproporcje pomiędzy różnymi grupami społecznymi (nierówność władzy- przewaga magnaterii nad szlachtą). Próbka publicystyki w poezji. Na początek drastyczne przypuszczenie: gdyby nieboszczyk z grobu na ojczyznę spojrzał, przerażony wróciłby w grobową czeluść. Aż tak źle się dzieje: prawo wciąż się zmienia, nikt go zresztą nie słucha. Możni wyzyskują biednych i mają prawo mają za sobą. Tak to - nierządem Polska stoi.


„Zbytki polskie”

O czymże Polska myśli i we dnie, i w nocy?
Żeby sześć zaprzęgano koni do karocy;
Żeby srebrem pachołków od głowy do stopy,
Sługi odziać koralem, burkatelą stropy;
Żeby na paniej perły albo dyjamenty,
A po służbach złociste świeciły się sprzęty;
Żeby pyszny aksamit puszyły sobole,
Żeby im grały trąby, skrzypce i wijole;
Żeby po stołach w cukrze piramidy stały
I winem z suchych groznów wspienione kryształy.
Już ci niewiasty złotem trzewiki, niestoty,
Mężowie nim wszeteczne wyszywają boty,
Już perły, już kanaki noszą przy kontuszach;
Poczekawszy, będą je nosili na uszach.
Żeby w drodze karety, w domu drzwi barwiani
Strzegli z zapalonymi lontami dragani –
O tym szlachta, panowie, o tym myślą księża,
Choć się co rok w granicach swych ojczyzna zwęża,
Choć na borg umierają żołnierze niepłatni,
Choć na oczy widzą jej peryjod ostatni,
Że te wszystkie ich pompy, wszystkie ich splendece
Pogasną jako w wodzie utopione świece.

W wierszu tym Potocki wylicza największe polskie wady narodowe. Mówi, że Polacy potrafią jedynie myśleć o nieustannych zabawach, balach, rozrywkach, wygodach życiowych. Najważniejszymi celami w życiu szlachty stały się ładny i bogaty wygląd, obfitość jadła na stole i oczywiście spory zapas wina w piwnicy. Polacy szybko przejmują obce wzory, stąd modne staje się odziewanie sług w liberię, trzymanie w domu własnych dragonów czy też poruszanie się karocą, zaprzęgniętą w sześć koni. Tymczasem ojczyzna jest w niebezpieczeństwie, chyli się ku upadkowi, ciągle zwęża swe granice. Szlachty to jednak nie obchodzi, szlachta nie zdaje sobie sprawy, że wraz z upadkiem ojczyzny cały ich splendor runie i zgaśnie.

„Niechaj śpi pijany (Na tóż trzeci raz)”

Śpi świat, pijany winem, zmrużywszy oczy,
Nalewa babilońska swacha, czart go toczy.
Śpi świat rówien martwemu, opiwszy się, drzewu,
Winien z prasy Bożego na swe grzechy gniewu.
Diabeł na warcie, żeby nikt nie budził, stoi.
Grozi palcem z daleka, psów nawet popoi.
Najpierwej im toż wino postawiwszy w wiedrze,
Żeby spali, nie szczekał żaden na katedrze
Abo nie zrozumianym głosem. Chcieli pyska
Uchylić który, chleba po kawałku ciska.
Niechżeby który krzyknął, jako ogar w borze:
Heretyk? Zamurować na śmierć go w klasztorze
Abo ściąć, albo spalić! Tak smaczny sen światu
Przerywać? Niech paszczeki swej się sprawi katu!
Gdzie drudzy Syrenami przyśpiewują z lekka,
Przygrywają, żeby spał tym smaczniej, on szczeka.

W wierszu „Niechaj śpi pijany” metafora narkotyczno alkoholowego snu „śpi świat pijany winem”, służy ukazaniu zbiorowości biernie poddającej się działaniu sił zniszczenia i upadku. Potocki z upodobaniem opisuje szlacheckie życie i obyczaje. Umiłowaniu ziemskiego świata towarzyszą jednak wciąż krytycyzm moralisty i przenikliwość satyryka. Poeta niemiłosiernie drwi ze szlacheckich słabości, czasem zaś - jak w sławnym wierszu zdobywa się na niesłychanie sugestywną wizję głębokiego upadku ojczyzny. Potocki nie wierzy w godność i piękno człowieka - całą nadzieję pokłada zaś w jego rozumie. Tak jak poeci metafizyczni, widzi w człowieku istotę słabą, zagrożoną przez licznych wrogów. Rozum to jedyny obrońca ludzkiej fortecy. Dlatego największym przeciwnikiem człowieka jest w gruncie rzeczy głupota, której liczne przykłady dostrzegał poeta w sarmackim świecie.

„Kto mocniejszy, ten lepszy”

Temu nieborakowi wsi wzięły kaduki.”
„Czemuż to?” „Bo źle wierzył.” „Takowej nauki
W żadnym piśmiem nie czytał. On by, sam dla siebie,
Co najlepiej chciał wierzyć, żeby mógł być w niebie.”
„Z kościołem trzeba wierzyć, bez wszelkiego swaru.”
„Wżdyć wiara jest dar boży. A nuż tego daru
Temu nieborakowi nie chciał Bóg dać, to mu
Wioskę wziąć, to go wygnać na tułactwo z domu?
Niejedenże katolik nie wierzy z kościołem;
Czemuż mu wsi nie biorą z aryjany społem?”
„Każdy wierzy, co kościół, chyba że nie czyni,
To taki gorzej niźli aryjan przewini.
Przeczże ten nabożeństwa dla wsi nie odmienił?”
„Bo drożej, niżeli wieś, swoje wiarę cenił.
Na cóż mu ją wydzierać gwałtem chcą ci sędzię,
Kiedy on mocno ufa, że w niej zbawion będzie?
Toć już Bóg nie dla sądu, lecz przyjdzie dla kary,
Kiedy go uprzedzają, sądząc ludzie z wiary.
Jeśli jako o rozbój, albo insze brzydy,
O wiarę karzą, czemuż opuścili Żydy?”
„Bo się nam okupują.” „Pewnieć tymi, co są
W Polszcze pieniądzmi, inszych do Polskiej nie wniosą.
A kędyż sprawiedliwość za pieniądzmi chodzi?
Godne prawo nagany, ani się to godzi.”
„A o naszej co mówią aryjani wierze?”
„To, co my o ich, że w niej nieważne pacierze.
Czemuż my ich, nie oni z ojczyzny nas ruszą?
Wżdy szlachta, o równą się z nami wolność kuszą.”
„Bo nas więcej niźli ich.” „Już teraz pomału
Przychodzę do rozumu: lis ze lwem do działu.
Nie, żeby oni jaką zasłużyli winę,
Tylko że słabszy, przeto z nimi za drabinę.
Bać się, żebyśmy, karząc złą wiarę w ich zborze,
Bardziej nie utwierdzili tym sądem w errorze.
Rzadko kiedy gwałtowna rada dobra bywa,
Nie wadziło poczekać z tym plewidłem żniwa.
I kalwinić nie wierzą kościelnej nauki;
Czemuż na nich takiejże nie zażyjem sztuki?”
„I ci w Polszcze nie wieczni; skoro się przerzedzą,
Upewniam, że Angliją z Holendry nawiedzą.”


Wacław Potocki boleśnie przeżywa sprawę złego taktowania arian. Nie rozumie dlaczego rację ma ten kto jest silniejszy i ten kogo jest więcej. Potocki nie rozumie dlaczego represje polityczne i prawne dotykają arian. Wiersz ten stanowi krytykę i próbę przeciwstawienia się nietolerancji religijnej.


„Czuj, stary pies szczeka”

Stary pies – gospodarzu, czuj o sobie!- szczeka;
Dosypiasz-li, szkoda cię, ba, zginienie czeka:
Podkopują złodzieje, zbójcy na przemiany
Do komór, domu twego rozbierają ściany.
Porwi się, biały orle! Radź o sobie, Lachu!
Cnotę w przód, męstwo za nią postaw na szyldwachu.
Domowi, co gorsza, żeby cicho kradli,
Złodzieje i postronni zbójcy cię opadli.
Trudno ustrzec domowych, snadniej ich odprawić,
Gwałtownikom odważnie żelazem się stawić.
Jużeś pozbył pieniędzy, stróżów pogotowiu,
Nie mając im, czym odpłacić, przynajmniej o zdrowiu
I o swej czujności, którać była chlubą,
Pierwej nim pierze z ciebie do końca oskubą.
Chłopskiej przed laty kradzież natury przywarą,
Dlatego im szubienicę naznaczono karą,
Żeby widząc drugich swym straszyli widokiem,
Jako źle do komory cudzej chodzić mrokiem.
Panowie, urzędnicy, dla dobrego mienia,
Gorzej chłopów jęli się gryźć tego rzemienia,
Z pijawkami krwie, którą na ciężkie podatki
Kmiotek da, wysysając bezbożnie ostatki.
Chłop z głodu, ci na zbytki; chłop wisi za wołu,
Tym jeszcze kradzież płacą i grają do stołu,
Wynoszą ich, dziękując za chwalebne czyny.
Aż czart, choć nie kat, zepchnie do grobu z drabiny,
Skąd urwawszy, tysiąc lat wolałby tu kruki
Na szubieńcy, niż tam dzień paść piekielne suki.
Nie mająli przy sobie obwencyjej sporéj,
Za psa urzędy, za psa największe honory.
Nie miele młynarz mąki ani żyta na kosz
Nasypie, póki miarki nie weźmie. O, jakoż
Nikt Rzeczypospolitej usługi nie tyka,
Nikt województwa, póki miarki nie wytyka!
Kiedyć by jeszcze miarkę wprzód brali, niż zmielą,
Ale się na większą z nim połowicę dzielą.
Odpuśćcie, że i na was, patrząc jak przez szpary,
Pies, ojcowie duchowni, musi szczekać stary;
Przeszło mu lat siedmdziesiąt, zjadł zęby, osiwiał,
Nie żeby się stanowi świętemu sprzeciwiał.
I wyście młynarzami; niech nikt nie powtarza:
„Sami niosą mu ludzie, żeby kradł młynarza”.
A cóż wam po pieniądzach, co po wsiach tak siłu?
Nie tylko przed się, patrzcie, co się dzieje z tyłu:
Niszcząc ubogich ludzi, i szlachtę, i chłopy,
Wkrótce wam rzeka, wkrótce wyschną wam przykopy,
Że, coście miarką, weźmie to poganin worem,
Młyn spadnie. Tenże waszym ma być sukcesorem?(...)
Już kat gotowy czeka; gdy czas minie krótki,
Każdy nagrodę swojej odniesie robótki.
Darmo szczeka stary pies, to będzie miał zyskiem,
Że mu się wręcz abo też dostanie pociskiem.
Śpią wszyscy na obiedwie uszy jako w lesie,
Nikt nie wyńdzie, nie wyjźry; pies szczeka, wiatr niesie.
Darmo skomlą szczenięta po sejmikach młodsze,
Spowszednie to i w uszu gospodarskich zwiotsze.

Fraszka „Czuj! Stary pies szczeka” stanowi ilustrację sytuacji w kraju. A jest ona tragiczna! Podmiot liryczny zwraca się do szlachty, ostrzega ją przed dramatycznymi skutkami anarchii, egoizmu, okrucieństwa w stosunku do poddanych, życia nad stan, lekkomyślności, pieniactwa, braku dbałości o bezpieczeństwo kraju. „Stary pies” szczeka, chcąc obudzić śpiących, gdyż grozi im nieszczęście. Oto złodzieje i zdrajcy dobierają się do domu rodzinnego, często są to „złodzieje domowi”, dobrze znani, przed którymi najtrudniej się zabezpieczyć:
Domowi, co rzecz gorsza, żeby cicho kradli,
Złodzieje i postronni zbójcy cię opadli – czytamy we fraszce.
Osoba mówiąca w wierszu po kolei wymienia wszystkie winy szlachty i magnatów, które doprowadziły do obecnego stanu. Zmarnowali pieniądze, dzięki którym mogli utrzymać zaciężne wojsko. Dla przestrogi i nastraszenia innych wieszali chłopów za kradzież, chociaż sami okradają kmieciów wysysając bezbożne ostatki. W końcu szatan zepchnie szlachtę i magnatów na okropne męki do piekła.
Kolejny obraz to barwne zestawienie młynarza z panami. Młynarz, zanim zmiele żyto, bierze miarkę, a panowie żadnej niczego nie dadzą Rzeczypospolitej, zanim- jak młynarz-nie otrzymają sporej miarki. Takie postępowanie ojczyznę zrujnuje.
Pies szczeka również na duchownych, którzy niszczą ubogich ludzi. W końcu jednak zabraknie bogactw. To, co duchowni brali miarką, poganin zabierze wozem. Kat już gotowy do egzekucji. Na próżno szczeka stary pies. Jego głos tylko wiatr niesie, nikt nie chce go wysłuchać.
Groźny i ponury jest obraz Rzeczypospolitej, którą odpowiedzialni za jej los obywatele – szlachta, magnaci, duchowieństwo spychają w przepaść. Daremnie usiłuje „ja” liryczne wstrząsnąć sumieniami Spowszednie to i w uszu gospodarskich zwiotsze.
Fraszka „Czuj! Stary pies szczeka” są wyrazem głębokiej troski o los narodu i ojczyzny. Obraz tragicznego końca kraju, szarpanego przez jego obywateli będących u władzy, jest prawie kasandrycznym ostrzeżeniem.


„Pospolite ruszenie”

Dano znać do obozu od placowej straży,
Że nieprzyjaciel nocą na imprezę waży,
Że Kozacy strzelają często z samopałów,
Toż rotmistrz: „Doboszu, obudź ichmościów do wałów!
Niechaj każdy przy swoim zbrojno stawa koszu,
Nie mijajże żadnego namiotu, doboszu!”
A ten: „Wstawajcie, waszmość, czym prędzej, dla Boga,
Pan rotmistrz rozkazuje, bo już w polu trwoga”.
Aż jaki taki w swoim ozwie się namiecie:
„Kto widział ludzi budzić w pierwospy! Oszalał
Pan rotmistrz abo sobie gorzałki w czub nalał?
Niechże sam strzeże, jeśli tak dalece tchórzy,
A wolnej, równej szlachty sobie snem nie morzy.
Sprawi się w Proszowicach, za pomocą bożą,
Że braciej rozkazuje z chłopami na strożą!”
Widząc dobosz, że go nikt zgoła nie usłucha,
Poszedł i sam spać, nim kto strzepie mu kożucha.
I rotmistrz, towarzystwo kiedy się nie trwoży,
Zdjąwszy zbroję ze grzbieta, znowu się położy.


Ten wiersz również należy do literatury patriotycznej i odnosi się do otaczającej autora rzeczywistości. Bezosobowy podmiot liryczny relacjonuje zdarzenie, pozwalając wypowiedzieć się występującym w utworze bohaterom: rotmistrzowi, doboszowi i szlachcicowi. Z ich dialogu dowiadujemy się o zapatrzeniu w siebie Sarmatów, ich ignorancji w stosunku do praw oraz antypatriotycznej postawie. Oddanie głosu bohaterom utworu pozwala ukazać szlachtę w sposób prześmiewczy, ale i zgodny z rzeczywistością (wskazuje na to leksyka i sposób argumentowania budzonego szlachcica). Ponadto dialog stanowi potoczną, najprostszą formę przekazu. Najłatwiej jest go zrozumieć, dzięki czemu nabiera siły napiętnowanie słabości pospolitego ruszenia, zaniku wartości rycerskich i braku chęci do obrony granic Rzeczpospolitej. Pospolite ruszenie przedstawia zatem straszną przez swą groteskowość sytuację bitewną. Szlachta, powołując się na przywileje swojego stanu, nie reaguje na zagrożenie w postaci zbliżającego się ataku wojsk przeciwnika. Zamiast tego, ze względu na wczesną porę, śpi.


Bibliografia:

1) Anna Skoczek, Historia literatury polskiej. Barok. Kraków 1989
2) Jerzy Starnawski, W świecie barokowym, Warszawa 1999
3) Wacław Potocki, Ogród fraszek, Warszawa 1988


„Veto albo nie pozwalam”

„Powiadałem ci nieraz, miły bracie, że to
po polsku: nie pozwalam, po łacinie: veto.
Wiem. niechże wedle sensu swego kto przekłada,
to będzie z łacińskiego: vae, po polsku: biada.
Jakobys rzekł: biada to, gdy zły nie pozwala
na dobre i tym słówkiem ojczyznę rozwala.
Źle zażywasz, bękarcie, wolności sekretu,
powetujeć pokusa kiedyś tego wetu.”


Informacje na temat utworu:

„Veto albo nie pozwalam” to krótki wiersz pochodzący z „Moraliów”. Jest on bardzo dobrym przykładem poezji moralistycznej. Tytuł wiersza zapowiada rozważania nad przywilejem szlacheckim zwanym „liberum veto”, który pozwalał na zerwanie Sejmu przez jednego posła, który krzyknie „nie pozwalam” bądź „protestuję”. Było to jedno z najbardziej kontrowersyjnych praw i często podlegało krytyce. Obrona wolności państwa przeradzała się w obronę przywilejów stanowych( Polska była wówczas krajem, w którym szlachta cieszyła się największymi wobodami politycznymi). Konsekwencja tego było nadużywanie praw(w 1652 roku zerwany został pierwszy sejm na mocy słynnego prawa liberum veto) i niechęci do wszelkich reform państwa.


Bibliografia:

1) Czesław Hernas, Wacław Potocki, w: tegoż, Barok, pod red. K. Wyki, w serii: „Historia Literatury Polskiej”, Wyd. 4, PWN, Warszawa 1980.


„Wojna chocimska”
[mowa Chodkiewicza]

Wszyscy oczy i serca na jednego zgodnie
obrócą Chodkiewicza; tak sie zda, że młodnie;
że dzieła nieśmiertelne, których mu nie szczędzą
późne wieki, siwy włos ze skroni mu pędzą;
Mars z oczu, powaga mu sama bije z twarzy,
tak się w nim wielkość męstwa i swoboda parzy,
że mu szczere tryumfy może czytać z czoła.
Kogoż szukać, dla Boga? ciebie dzisia woła
ta wiekopomna praca, waleczny Karolu![...]
Ani mnie ust natura formowała z miodu,
ani tez tam oracyj trzeba i wywodu,
gdzie Bóg, Ojczyzna i Pan swoje składy święte
w archiwie piersi waszych chowają zamknięte.[...]
Wam Ojczyzna, rodzice, krewne, dzieci małe,
płeć niewojenną, dziewki oddają dojźrałe,
teżby miałby ku żądzy psiej pogańsiej juchy
w opłakanej niewoli rodzić Tatarczuchy?
Wam ubogich poddanych chrześcijańskie gminy,
ojczyste na ostatek ściany i kominy
pokazuje z daleka matka utrapiona;
do was obie wyciąga ręce wolność złota,
niech się sam w swych poganin obierzach umota!
W te ręce król ozdoby swej dostojnej skroni,
kiedy mu hardy Osman śmie pościągnąć do niej,
porucza, z których je ma; nadzieje nie traci,
że tyran posiężnego sowicie przypłaci.[...]
Więc o kawalerowie, w których serce żywe
i krew igra, przyczyny mając sprawiedliwe
tak koniecznej potrzeby, Litwa i Polanie,
osiądźcie Turkom i nastąpcie na nie!


Informacje na temat utworu:

„Wojna chocimska” Wacława Potockiego to najwybitniejszy epos sarmackiego baroku. Początkowo miała być wierszowaną wersją łacińskiego dziennika Jakuba Sobieskiego (ojca króla Jana III Sobieskiego), uczestnika bitwy pod Chocimiem(1621). Wacław Potocki odchodził jednak wciąż od suchej żołnierskiej relacji i na gorąco komentował wydarzenia z dużą dozą satyrycznego humoru i moralistycznym zacięciem. Dawał także czytelnikom gorzkie uwagi i przestrogi. Poeta w wyjątkowy sposób głosił chwałę sarmackich rycerzy, by dać przykład swoim współczesnym, którzy zapomnieli o cnotach przodków. Głównym bohaterem tego eposu jest hetman Jan Karol Chodkiewicz - Sarmata idealny, który sterany życiem, chory i zmęczony-do końca służy swej ukochanej ojczyźnie. W utworze tym odnajdujemy także wątki autobiograficzne, bowiem w opisach bitew, które zaliczane do najdoskonalszych partii poematu, widać osobiste doświadczenia Potockiego( walczył on w 1651 r. pod Beresteczkiem). Opisy te zdumiewają realizmem napojonym okrucieństwem oraz niebywałą plastyka języka. To wszystko sprawia, że autor "Wojny chocimskiej" wiedzie prym w całej barokowej literaturze europejskiej.


Bibliografia:

1) Claude Backvis, Szczególna próba historycznego eposu: "Wojna chocimska" Wacława Potockiego, [w:] Szkice o kulturze staropolskiej, Warszawa 1975.

1 komentarz:

  1. NARODOWO-SPOŁECZNA PARTIA ARIAN POLSKICH
    WWW.NSPAP.LIVEJOURNAL.COM

    OdpowiedzUsuń

Copyright by Carpe Noctrum 2009 | wszelkie prawa zastrzeżone

Zalecana przeglądarka internetowa Mozilla Firefox