Zatem, owocnej lektury!
Carpe Noctrum

Sarmacki utwór Jacka Kowalskiego

środa, 11 lutego 2009

Miłość, sprośnosć czy wyrachowanie?

Sarmacji często zarzuca się specyficzną pobożność i brak okrzesania, jednak jeżeli chodzi o miłość to krytyka jest raczej znikoma. Powszechnie króluje sienkiewiczowski stereotyp: staropolskie amory postrzega się jako skrzyżowanie średniowiecznego - barokowego amour courtois z poetyką dziewiętnastowiecznego romansu.
Dla szlachcica czym innym były amory - czym innym małżeństwo. Sarmackim małżeństwem rządziło wyrachowanie. Małżonkowie byli dla siebie przede wszystkim towarzyszami. Nie brakowało tam jednak zmysłowości. Wiersze o małżonkach i narzeczeńskich oczekiwaniach nie stronią od żartów. W utworze Stanisława Samuela Szemita panna modli się o męża:

Niech gońcem dobrym bedzie, a kopiją
Mocno niech trzyma pod samą taliją.

Z kolei w wierszu Sebastiana Petrycy mąż zachwala żonę:

Jeśli cnotliwa k temu gospodyni
Rząd spólny w domu czyni,
Jakie sobinskie i apulskie ony
Niewysłowione żony:
Ona, nim się mąż spracowany z dala
Wroci, ognia udziała.
W oborze bydło, gdy przyszadszy stoi,
Pilną ręką swą doi...

W sprawie romansów byli bardziej bezpośredni, nieustannie smakowali rozkoszy. Jan Andrzej Morsztyn oznajmiając jakie dziewczę „lubi do zabawy” pisze:

Szyję mleczną, usta krwawe,
Złoty włos, oko łaskawe.

...jeśli będzie czysta, bojazliwa,
Dbała an słewę, zazdrosna, cnotliwa,
Do tej się serce mije nie przysiędzie
(Brzydko i wspomnieć) - już to żona będzie.

Inny był sarmacki ideał żony - inny ideał dziewczyny do towarzystwa, zabawki. Nie dziwi wiec groteskowa piosenka „A kiedy myśliwy”, którą odnajdujemy u Oskara Kolberga w „Pieśni i melodie ludowe w opracowaniu fortepianowym”. Jej tekst jest następujący:

A kiedy myśliwy cały dzień poluje,
A gdy nic nie znajdzie, bardzo się frasuje.
Cóż to jest, rzecze, o Boże,
Bym był bez zwierzyny, byś to nie może.

Rzecze: gońcie, pieski, po kniejach szukajcie'
A jak co znajdziecie, to mi odgłos dajcie.
Z ochotą pieski szukają,
Nie darmo po kniejach nadszczekiwają.

Rzuci się myśliwy na przesmycza strone,
Aż znalazł dziewcęynę w trawie uśpionę.
Cieszy się, budzic załuje,
Aby snu nie przerwał to obserwuje.

Przebudza się Baba, dziwi się myśliwy,
A ona do niego: „Pójdziesz niegodziwy!
Idż mi precz, weż tych psów kupę,
A jak sam nie pójdziesz, całuj mnie w pietę”.


W dziedzinie seksu Sarmaci grzeszyli niemało. Mówi się, że ich głównym zajęciem obok intryg było przyprawianie rogów. Sztuka zakochiwania się i rozkochiwania w sobie, kunszt miłosnych podbojów - choć w zasadzie przybyły do Polski już w średniowieczu - zaatakowały mocniej w wieku XVI. Płynąc drogą powrotną ze studiów padewskich. Miłosne pieśni nazywano „padwanami”. Miłosne pieśni, czy to naśladowane - głównie z włoskiego - czy tłumaczone, nawet oryginalne pojawiły się właśnie w wieku XVI. Utwory te były zwykle wydawane w niewielkich zbiorach pod śmiesznymi tytułami jak np. Dzwonek serdeczny, Koło tańca wesołego, Piękna i wesoła uciecha. Większość utworów charakteryzowało się prostotą i podobnymi schematami. Pomiędzy mnóstwem średniej jakości utworów wybijają się jednak niektóre cykle, pieśni, poeci. Największym mistrzem tego gatunku był Szymon Zimorowic, lwowski patrycjusz. Zaraz po nim uplasował się Jen Andrzej Morsztyn.
Sarmaci traktowali dworną miłość raczej z przymrużeniem oka, była to dla nich zabawa. Właśnie taką grą, ale o precyzyjnej konstrukcji i niezwykle inteligentną jest barokowy koncept. Maciej Kazimierz Sabiewski ten stan rzeczy zdefiniował jako zgodną niezgodność i jednocześnie niezgodną zgodność (dictio concors discordia vel discors concordia). Wiersze oparte na tego rodzaju koncepcie często obfitują w paradoksy. Koncepty mogą wyglądać rozmaicie. U Zimorowicza znajdujemy wiersz pełen obrazów przedstawiających nieprawdopodobne podróże miłości:

Do ciebie ja przez morze łez mych nie przybędę,
choc w okręt z strzał serdecznych zbudowany wsiędę,
Chos Kupido na Zagle do mi skrzydła swoje,
Chociaż Wenus sztyrować będzie nawę moję.

Nieco później, w XVIII stuleciu powstał styl erotyku o dużej oryginalności - połączenie groteskowości barokowego konceptu i delikatności.

Z wysokich Parnasów
Niezbyt dawnych czasów
Pompatyczne nasze intenta,
Którym serce płonie
Ku twojej personie
Najszczęśliwsze dla mnie momenta.
Wasińdżkaś okrutna,
Srodze bałamutna;
Prędzej by się skały
Ubłagać mi dały,
A pfe, mościa panno, być taką.

Obok siebie istniały utwory traktujące miłość z szacunkiem, podkreślające jaj czystość i utwory ostentacyjnie przekraczające granice dobrego smaku. Jednak sprośny żart był na marginesie - poza nim trwała czystość panieńska, miłość subtelna wyznaczająca górny pułap miłości.


Bibliografia:

Jacek Kowalski, Niezbędnik Sarmaty, Poznań 2006

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright by Carpe Noctrum 2009 | wszelkie prawa zastrzeżone

Zalecana przeglądarka internetowa Mozilla Firefox